fot. Tadeusz Kryszyłowicz |
Problemem na obozie były także poranki, a raczej jeden tylko poranek. W sienniku było za mało słomy, nie mogłam się ułożyć do snu, możliwe że się odzwycziłam od spania na obozie. Z natury także jestem rannym ptaszkiem, tylko jak tu wyjść z namiotu, gdy śpię na samym końcu?
Pochwalę się także, iż pierwszego dnia, na pardzie o godzinie 18:00 mogłam zaprezentować moją nową jedwabną suknię, którą szyłam, a dokładnie szyła moja krawcowa od lutego, tegoż roku. Towarzyszyła mi Justyna, która była zarazem moją guwernantką, jak i przyzwoitką.
![]() |
fot. Monika Rybicki |
Następnego dnia w piątek, od godziny 12:00 odbywały się scenki na Długim pobrzeżu, w wykonaniu samego Garnisonu Gdańsk. Była świetna zabawa i dużo śmiechu, lecz na ostatniej godzinie pracy nikomu już nie chciało się grać. Z tego też powodu, poszliśmy na lody :D
W sobotę o 20:15 odbyła się inscenizacja bitwy morskiej na wodach motławy. Hałasu i szumu było dużo, choć nie mogłam być na statku, lecz na lądzie. Niestety, zapomniałam zrobić zdjęcia.
Ogólnie, było bardzo sympatycznie, mili ludzie i miła atmosfera. Garnison Gdańsk w świetnym składzie, oraz najlepsi goście jacy mogli być! :) Zaszczycili Nas Garnizon Fortecy Częstochowskiej i dziewczyny z Krynoliny.
![]() |
fot.Tadeusz Kryszyłowicz |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz