W czasach gdy tworzyła, była uważana za jedną z najbardziej inteligentnych kobiet. Poznała swoego mężą równierz poetę i pisarza Jana Krzysztofa Gotsched, kiedy posłała mu kilka swoich prac. Jego podziw i długia korespondencja doprowadziły do ślubu w 1735 roku. Po ślubie, Luiza nie przestała pisać i zaczęła tworzyć wraz ze swoim mężem.
Jeżeli chodzi o moją suknię, do w sumie materiał na nią miałam już od dwóch lat :P Niestety problemy zdrowotne nie pozwoliły mi, na wcześniejsze jej uszycie. Jako, iż to moja pierwsza suknia, machnęłam się, i kupiłam taftę jedwabną sprowadzaną ze Stanów Zjednoczonych. Przeglądając stronę z mteriałami, wybrałam kolor brzoskwiniowy, ale jak na złość, przyszedł mi kolor wpadający w czerwień, a czasem pod w pływem światł nawet w róż.
Materiał do szycia oddałam krawcowej na początku roku, podajże w lutym. Potem znowu miałam problemy ze zdrowiem, i na pierwszą przymiarkę przyjechałam dopiero w kwietniu. W okresie trzech miesięcy miałam około cztery przymiarki i tak lepiej, bo niektórzy mają nawet dziesięć :p
Przeżywałam straszny stres, ponieważ suknia miała być gotowa dopiero na środę, a w czwartek był już pierwszy dzień Baltic sail! Chcąc zająć myśli czymś innym, zaczęłam obszywać kapelusz, który i tak dokończyłam na obozowisku :p Koniec końców wszystko się ułożyło i następnego dnia mogłam ją prezentować na paradzie ;)
![]() |
fot. Monika Rybicki |
![]() |
fot. Monika Rybicki |
Śliczna suknia! Bardzo Ci w niej do twarzy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZnalazłaś w takim razie bardzo utalentowaną krawcową. Gdybym miała się zdecydować na taki krok, chyba więcej zajęłoby mi tłumaczenie wszelkich szczegółów, niż jej uszycie, a znając wiejskie krawcowe i tak wyszłoby coś innego :D
OdpowiedzUsuńNiemniej bardzo Ci w niej ładnie, a kolor podkreśla Twoją urodę.
Dziękuje bardzo :) Niestety nawet przy naszej profesjonalnej krawcowej, pani Grażynce, trzeba było dużo tłumaczyć, bo poprosiłam o kokardki :p
Usuń